Jezioro&namioty wlasciwe.

co u ciebie?

200 tam chyba bylo, xd
Oddychała jeszcze trochę płytko, ale przekręciła się teraz na bok i oparła na łokciu, by za chwilę nachylić się i pocałować Aarona, chciałam napisać Endiego, xd, w policzek. Czule i te sprawy, cnie.

pierdu pierdu

On wziął swoją torbę i zacznij!!

Gość

- Ah -westchnął jak zaspokojony samiec alfa, wciągając bokserki, walić, i tak musi się wykąpać po tych dwóch dniach, xd. I nic już więcej nie mówił, bo po co.

co u ciebie?

Ona również się ubrała itakdalej, by teraz usiąść gdzieś, nie wiem, gdziekolwiek. - Hm, teraz już chyba możesz się spakować. - zauważyła, zastanawiając się czy Andy & Chelsea już przypadkiem nie pojechali....

Gość

- Wow, dzięki za pozwolenie! - powiedział, jednakże uśmiechając sie, bo on w sumie nie jest z natury jakoś specjalnie poważny, trudno, zawsze można się wiązać z jego bratem, jak chce się poważnych rozmów, jeżeli chodzi o anatomię to bez różnicy!

co u ciebie?

- Dalej boli cię brzuch? - zainteresowała się, a może nawet zmartwiła, przypominając sobie, że przecież ma gdzieś w którejś z toreb jakieś tabletki przeciwbólowe, cnieeeeee.

Gość

- Nie, to pewnie chuć. Albo wąglik - jedno i to samo, xd. Wziął swoją torbę czy cokolwiek i zaczął wciskać na siłę swój śpiwór i takie tam.

co u ciebie?

Pomogła mu nawet w sensie podała jakieś koszulki leżące gdzieś na ziemi, czy cokolwiek, popatrz jaka uczynna! - Hm, hej, mam nadzieję, że jak już wrócimy do Paryża, to umówimy się jeszcze na jakieś yyy no nie wiem, cokolwiek? - Piękna składnia ;brawo;

Gość

- Sam nie wiem, Agy. Mam teraz trochę na głowie wiesz, egzaminy. Ale oczywiście, na pewno znajdę dla ciebie kiedyś chwilę... - aha, jasne. Spakował sie więc i wyszedł z namiotu, last man standing, pewnie będzie musiał rozbierać ten namiot.

co u ciebie?

- A. - mruknęła tylko w takim bądź razie, fajnie, super, elo, zajebiście i te sprawy, poszła teraz po swoją torbę, która leżała gdziekolwiek, bo zapewne A&C wzięli namiot... - Dojedziesz sam do domu, prawda? - zapytała oschle i napisała esemesa temu na S, żeby po nią przyjechał :c

Gość

- Nie sądzę, pewnie zgubię się w puszczy. Znowu uciekasz? Co tym razem? - zapytał, wyjmując śledzie. Nie takie do jedzenia, xd.

co u ciebie?

- Nie uciekam, po prostu chyba już czas jechać. - zauważyła, całkiem trafnie nawet. - Jak chcesz mogę cię podwieźć, znaczy nie do końca ja, a mój szofer, napisałam muszofer.. - zaproponowała, w końcu nie była aż taką suką czycoś.

Gość

- Okej. Chyba byłoby fajnie - on nie miał szofera, ani muszofera. Muszofer to pewnie szofer-mustafa. Złożył namiot, xd.

co u ciebie?

No więc generalnie zauważyła nadjeżdżający pojazd muszofera, zwany inaczej samochodem, więc zawołała Aarona, żeby wsiadał, poczym sama zrobiła to samo.

Gość

I pojechali chyba do Paryza. . ... .. . nie wiem mozesz zaczac gdzies chyba.