Parc Montsouris

Gość

Aaaale fajnie! Zawsze chciałam świecić się brokatowo i w ogóle - Cześć Mefju, jakże mija ci czas, synku? - powitała go chociaż akurat nie jestem zbyt pewna co do poprawnej wymowy jego imienia, o. Wsłuchiwała się w cokolwiek, może drzewa śpiewały czy coś- Wampiry są fajne - pocieszyła ją- w razie czego znajdziemy ci jakąś fajną męską Bellę, czy coś.

Gość

- Bardzo dobrze mamo. - powiedział kiwając trochę głową, ale nie jak z autyzmem, downem czy chorobą sierocą, tylko normalnie. - O czym rozmawiacie, jeśli mogę się wtrącić i w ogóle? A jak nie mogę, to was przekupię najwyżej i i tak się w końcu zgodzicie..

misio

- męska bella? to niemożliwe. powiedzcie, że to niemożliwe... - biedna,
jeszcze zaraz zacznie hiperwentylować, a my nie mamy papierowych toreb! męska bella. to faktycznie straszne.spojrzała błagalnie na matta. - powiedz, że nie istnieje coś tak strasznego jak męska wersja belli! - ej, dobra, ja ją rozumiem, też bym się bała.

Gość

- O tym, że jesteśmy krowami głęboko w sobie, swoją drogą ciekawe zcy to znaczy, że w Indii bylibysmy swięci, i że Riley jest wampirem. Ale nie mów nikomu. Swoją drogą uśmiechnij się, Riley? - poprosiła, chcąc mieć wgląd w postępujące rośnięcie jej zębów. - Swoją drogą musisz uważać. Słyszałam że Bella ma duże chęci na seks i w ogóle to możesz trafić na gwałciciela ;oo

Gość

- Ej, Riley, ugryź mnie, też chcę być wampirem. - zaproponował i się zaśmiał, chociaż mimo to uważał, że to był najlepszy pomysł, jaki udało mu się kiedykolwiek wymyślić. Pozdro Matt i IQ -15.

Gość

-Jak Bella - nie omieszkała zauważyć bo Bella tez chciała być wampirem - Matt to twoja męska Bella -dodała, przerażona odkryciem!

misio

uśmiechnęła się krzywo, ale nie pokazując zębów. hej, chyba by
zauważyła, gdyby miała kły ponad naturalnej wielkości. to znaczy, miała
taką nadzieję. i w dalszym ciągu żałowała, że nie wzięła ze sobą
przeciwsłonecznych okularów, bo światło pewnie wypali jej oczy i będzie
prawie jak jurand ze spychowa.
- matt, a chcesz potem poznać van helsinga? - uśmiechnęła się słodko rajli, oczami wyobraźni już widziała to spotkanie.

Gość

-Nie jest źle, to znaczy zęby twoje - oceniła niczym fachowy dentysta, nie wiem dlaczego napisałam urolog, fajnie mam, w sumie to nawet złapała swjoą koszulkę i założyła przez głowę, bo ile można się opalać. I to ze słońcem za chmurą, bez kitu ;/.

Gość

- Nie wiem, chyba nie, bo Van Helsing brzmi strasznie. - stwierdził!!!!!!! - Jedziecie pod namioty koleżanki? - zainteresowałsię... ;interesant; tzn wiem ze interesant znaczy co innego ale co tam xd

misio

- szkoda. już miałam nadzieję, ze matt pozna jednak van helsinga... -
westchnęła ciężko. zupełnie, jakby chelsea właśnie rozbiła jej
kryształowy zamek marzeń. swoją drogą, śmierć z ręki hugh jackmana to jednak mógłby być zbyt duży prezent od losu dla matta. - a ty jedziesz, matt? nie boisz się kolorowych nocy?

Gość

-O właśnie, kolorowe noce! Jakie są w ogóle? Bo ja znam tylko zieloną - posmutniała z tego powodu, bo poczuła się ograniczona i tak dalej. Uśmiechnęła się do Matta i pomachała brwiami tak teen, wiecie - wiadomo, że jadę! Kto nie jedzie ten frajer czy coś takiego.

misio

- No, jest jeszcze czerwona... i w sumie tyle wiem na ten temat -
stwierdziła i też posmutniała, bo dwie to trochę mało i w ogóle. nawet
kolorków na jęzorki było więcej! - swoją drogą, ciekawe kto nie jedzie.

Gość

-Frajerzy xd - stwierdziła jakże logicznie i ogólnie jak rasowa betch z elity czy coś chociaż już wspominałam kiedyś że jej tam do betch z elity trochę daleko i w ogóle za miętkie serce i te sprawy. Położyła się na plecach z racji, że słońca było tyle co raczej go nie było i mogła sobie popatrzeć na chmurki jak w reklamie czegoś tam - Riley, kiedy masz urodziny!

misio

riley zrobiła wielkie oczy, znaczy bez przesady, no ale. wydawało jej się, że jest całkiem nieglupia i te sprawy, ale tok i szybkość rozumowania chelsea chyba ją przerastał.
- w majuuuuuuczemupytasz? - wiecie, rajli nie lubi urodzin. swoich, w każdym razie. w ogóle to wcale nie chciała mówić, że w maju!

Gość

Bez kitu nadużywam w ogóle&ogólnie i to bardzooo - Tak otóż! Wiesz, zbeiram daty pszyjaciół i kolegów cobym mogła zapisać w notesie i wysyłać wam esemesy czy coś takiego - Riley na pewno nie chciała jej powiedzieć bo wyprawiala imprezę w swoim domku na drzewie i nie chciała się z nikim dzielić tortem ;/ Chelsea trochę się obraziła aczkolwiek nie dała po sobie poznać!

Gość

- To ja kupię ci prezent, Riley. Albo schowam się w torcie.... - zaśmiał się i podrapał po główce, też mam na to gifusia, xddddddddd.

Gość

ej myślałam, że napisałaś rihanna zamiast riley i się cieszę

;maly spamer;

misio

rihanna będzie miała przemoc w rodzinie. to będzie kiedyś głośne.
uf. dobrze, że tylko o esemesy chodzi! znaczy oby. i nigdy nie miała
domku na drzewie ;cc mówiłam, że tatuś jej nie kocha? ona ma nawet
gorzej niż czak. poza tym to pewnie ta pogoda i domniemany wampiryzm,
ale zmiękło jej serce, bo czelsi to dobre dziecko.
- siódmego. ale nie mówi nikomu! - powiedziała konspiracyjnym tonem i rozglądnęła się na boki, jak inspektor gadżet.

Gość

-Czyli za dwa dni taaak? - zapytala bo skoro już mamy na forum czas nieokreślony ale maj jednak to możemy powiedzieć ze za dwa dni hihi, jest się tym panem i władcą;o - to fajnie. Mogę ci kupić pluszowego wampirka? - widziała gdzieś! I na razie zasnęła pod wpływem słońca czy czegoś więc Riley ma ją z głowy na jakiś czas bo zet wuu

Gość

- Riley, zrób jakąś imprezę, chociażby dla małego grona. - powiedział trochę jak dziecko proszące mamę o kolejną zabawkę. - Naprawdę chcę wyskoczyć z tortu, jak w tych amerykańskich filmach. To nic, że tam to były raczej skąpo ubrane kobiety, ale nie szkodzi...

misio

zaraz wyciągnie swój podręczny dywanik i zacznie bić pokłony w stronę
mekki, a potem poleży krzyżem w stronę częstochowy. wiedziała, że
szczerość się nie opłaca. ucieknie do rejkiawiku. chwilowo zostawiłą kwestię pluszowego wampirka, bo zdecydowanie większym zagrożeniem wydał się jej wyskakujący z tortu mefju... boże.
- jesteś pewny, że chcesz to zrobić? mogą być ofiary w ludziach - stwierdziła krótko.

Gość

- Te zet en, zabijesz mnie jeżeli to zrobię, czy jak, bo nie rozumiem? - zapytał, trochę zdezorientowany. Riley wydawała mu się bardzo miłą & przede wszystkim ładną osobą, nie myślał, że ma duszę diabła, czy coś tam.

misio

- nie, możesz przestraszyć małe grono przyjaciół na śmierć, jak wyskoczysz z tego tortu... - mruknęła tonem 'wiem, że to nowość, ale dwa plus dwa to naprawdę cztery'. matt na pewno zaniża wyniki francji w testach na inteligencje. albo po prostu nie dopuszcza do siebie tego typu komentarzy, niektórzy ludzie tak mają, pani psycholog mówiła coś, że to wewnętrzne blokady czy tam bariery.

Gość

- A jeżeli uprzedzę wszystkich? - uniósł brwi ;p - No dobra, nieważne, nie to nie. - poddał się, chyba czując, że z Riley nie ma szans! - A pozwolisz mi chociaż kupić prezent dla ciebie?

misio

- a jak ci zabronię, to mnie posłuchasz? - zapytała głosem wypranym z
jakiejkolwiek nadziei, yo yo. w ogóle to rozważała teraz, czy na
tydzień nie przenieść się do ciotki pod paryż, żeby uniknąć jakichś
niespodzianek tego typu. no ale ok, przyznam się, pluszowy wampirek trochę kusił. nawet pomimo tego, że urodziny to zuo.