Lasek Buloński

Gość

Suki!!

ej zjadło mi posta, to już sie nie bawie ;///

Gość

- Czesc, czesc, wiem ze teskniliscie. - usmiechnal sie lobuzersko, oblukal troche Sookie, ale to wszystko, nie rzucil sie na nia ani nic. I tak, balam sie Tju! : D

misio

Już uzupełniłam hej
- Miło mi - się przedstawiła i wzięła mu tą butelkę, żeby sobie czasm krzywdy nie zrobił. A tak naprawdę to chciała się napić, sprytne co nie? Więc się napiła i mu oddała i teraz mógł sobie robić z nią co chce. I sobie paliła papierosa.

Gość

NO!, ZAŁAPAŁAŚ!
!
!
!

Aaron powrócił do swojej dyskoteki w głowie, to tak z pozdrowieniami dla Tju, która lubi słowo dyskoteka;p i znowu coś tupał i się woził po wsi.
-Goraca noc, nie? - noo, zajebiscie - Jedziemy gdzieś pod namiot, na długi łikeeend? - bo to maj <3, na pewno we Francji mają długi łikend niedługo.

Gość

ej czemu sie mnie balas?

Gość

- Ej, macie jakieś jaranie, czy coś? - czy coś w szczególności. Podrapała się po nosie, ładnym, ona mi się w ogóle podoba, zakochałam się.

misio

- Ja mam ! Ale w domu- chciała jej narobić nadziei ale w sumie w każdej chwili mogła zadzwonić po swoich ziomków z dzielni i załatwić pojare, bo suki miała znajomości na mieście.

Gość

Ralph patrzył na nich wszystkich po kolei i trochę zamulił. Chyba za dużo zielska, alkoholu i pigułek.

Gość

bo Sandra powiedziala, ze mnie pobijesz, jak bede ci sie sprzeciwiac ;c

okej wcale nie!! xd

- Ralph ma. - stwierdzil i sie zasmial, po czym upil lyk winaaaaaaaa (i ucielo mi posta, pozdro), pewnie jakiegos drogiego i w ogole, bo kochamy wszystko co drogie.

Gość

- Daj mi - może mu nawet zapłacić.

Gość

Kocham Ralpha.
-To chodzmy do Suki - albo suki,xd,zaproponował, nadal kojarzy mi się z naszą Su i nie mogę tego powstrzymać, to silniejsze ode mnie, więc koniec już posta.

Gość

- Jestem za. - przytaknął. - Z chęcią dowiem się czegoś więcej o naszej nowej koleżance. - do której do teraz uśmiechnął się miło.

Gość

-Co Ralph? - zapytał, patrząc nieobecnym spojrzeniem na Matthew, po czym zerknął na Aarona - Znowu ty? Zaraz ci wpierdolę xd.

misio

- Ale że do mnie? Ano dobrze, tylko mieszkam z babciom - w sumie to jej to zwisa, bo babcia i tak głucha i niewidoma i się ślini.

Gość

- Ralph, żeby on zaraz tobie nie wpierdolił - mruknęła, w sumie trochę znudzona, bo miała ochotę na balety, a tu w sumie nic nie wyszło z tego.

Gość

-Ralph, ogarnij sie xd - powiedział, mając nadzieję mimo wszystko, że Ralph się ogarnie! Yeah - to idziemy - powiedział też, gotowy do drogi, powiedział też coś jeszcze, żeby ich zaprowadziła.

misio

- to chodźmy, na trzy cztery idziemy, no - wyrzuciła tego całego papierosa którego zapomniała palić. fajny melanżyk się szykuje.

Gość

Oni są jak jacyś pielgrzymi, czy coś nie wiem, brakuje mi fajnego określenia.
-Hm, okej - przystanął na propozycję ogarnięcia się. Mówie wam, przygodę dzisiejszego wieczora skończy zgięty w pół, z głową w kiblu, albo leżąc zarzygany w wannie xd.

Gość

to zacznij, sookie.

misio

Ona właśnie obawiała się, że tak skończy bo to właściwie jej kibel i jej wanna no ale co tam, liczy się dobra zabawa. Poszli.

kasztaniak

To było zdecydowanie ulubione miejsce Viv. Szczególnie po zmroku i wcale się nie bała całej tej żulerni i menelni, która tu przesiadywała. W kazdym bądź razie założyła słuchawki IPod'a na uszy, a na to kaptur od bluzy i uprawiała swój wieczorny jogging.

krulik

Siedziała na ławeczce z truskawkowym czupaczupsem w pyszczku i karmiła gołębie suchym chlebem, który zbierała przez ostatnie dwa tygodnie. Ubaw jakich mało...

kasztaniak

I znów przyodziała swój dres, szary nie różowy pochwyciła adidasy od Stelli oraz iPod'a i pojechała biegać do lasku w ogóle nie bojąc się zboczeńców, bo uwazała, ze to oni powinni się bać jej. Po zrobieniu codziennej trasy wróciła do domu.

bruk

Jadła M&Msy na jakiejś ławce i rozmyślała, zastanawiając się, czy naprawdę już nikt jej nie kocha:/ Mama zwiększyła jej limit na karcie, pewnie to bylo powodem jej rozmyślań..

Gość

Okej, bez zbędnych ceregieli więc - Matt przysiadł się do Katie... xd - Cześć. - uśmiechnął się. Znał Katie skądś tam, ale nie był pewien czy właśnie tak ma na imię, toteż wolał nie ryzykować.