Promenade Plantée

Gość

-mnie również miło. drugi raz chyba tego nie wymówię - uścisnął jej dłoń więc, przyglądając się raczej ciągle jej twarzy, bo hej, głupie byłoby przyglądanie się jej dłoni, nie? wolną dłonią wyciągnął z ust skręta i rzucił gdzieś, bo chyba już mu się odechciało&wciąż trzymał jej dłoń w sumie, uśmiechająć się prawym kątem ust do niej, sympatycznie prawda, prawda - jesteś z rosji? hej, wiedziałem że znam ten akcent. wiesz, jestem fanem tatu.

głupek

- nie - odparła - ojciec jest - niech się nie wymądrza, prawie nie miała akcentu. w zasadzie w ogóle. znaczy nawet chciała sobie wyrobić, bo to seksowne, enigmatyczne kochanki z kraju wódki, carów i mrozu, ale jednak nie wyszło. czyli jednak był za bardzo upalony, kochamy sugestywne umysły. nie wiem co piszę, sori, zaraz się dowiem może, mam nadzieję matka jest żydówką, stąd to imię. zresztą nieważne, nie pytałeś... - chociaż bynajmniej nie była z domu w którym nie wolno mówić nie będąc zapytanym, nie te czasy. założyła nogę na nogę i ostrożnie wysunęła dłoń z jego.

Gość

zabrał więc swoją dłoń i wsunął do kieszeni marynarki, pewnie różowej i brokatowej, siadająć normalnie i do niej jakoś tak profilem. - a, następnym razem na pewno zapytam, obiecuję. twój ojciec jest miły? mój jest koszmarny - rzekł też, jakoś tak hm, melancholijnie. ...

głupek

- tak, bywa miły, jeśli nie pisze albo nie ma ciężkiego okresu - odparła, odchylając się jakoś tak, pod dziwacznym kątem, do tyłu i zadzierając głowę żeby spojrzeć w niebo. była zmęczona, bolało ją kolano i lewa kostka, a aaron ładnie pachniał, no, chyba, że to nie on, tylko jakiś żul spod ławki który miał ją zaraz złapać za nogę i dorpowadzić do zgonu spowodowanego zawałem - to znaczy mój ojciec nie ma okresu, zresztą nieważne. nieważne, prawda?

Gość

- czy twój ojciec ma okres? może być kluczowe gdybyś chciała udowodnić, że nie jesteś córką pary lesbijek. chociaż z tego co wiem to kilkanaście, przepraszam, nie jestem pewien ile możesz mieć lat, lat temu nie pozwalali adoptować lesbijkom. nie wiem jak z in vitro. wiesz? - to pewnie rzeczywiście 'nieważne', ale umysł mu podpowiadał, że takie detale są bardzo... hm, intymne. aaron potrzebował intymności. dużo intymności, zazwyczaj nikt mu nie dawał intymności, wcale nie w sferze fizycznej.