L'atelier 9

głupek

- Marlen. Szukam czegoś w stylu "smacznie, zdrowo i nie za drogo" - poslala mu swój usmiech no 5. - Ja tez jestem to przypadkiem i z tego samego powodu, a babcie.. - spojrzala na nie chylkiem - przezywaja druga mlodosc

głupek

Znów podrapał się po brodzie i zlustrował półkę, przy której stał.
- Kuchnia wegetariańska? Jest zapewne zdrowe i niedrogie, ale czy smaczne? - zapytał z powątpiewaniem pokazując jej książkę.

głupek

- Odpada. Nie dostarcza organizmowi wszystkich skladnikow potrzebnyxch do pelnego, zdrowego rowoju, a poza tym.. jestem miesozerna- powiedziala na jednym oddechu. Tak, zbilansowana zdrowa dieta to jej fobia. -Nie wazne, zaczyna sie przejasniac. - powiedziala patrzac za okno.

głupek

Kiwał głową słuchając jej, ale prawdę powiedziwszy niewiele z tego zrozumiał. Dla niego jedzenie to jedzenie, grunt, żeby się najeść i nie czuć głodu przez dłuższy czas. Uniósł ręce w geście poddania.
- Chyba jednak marny ze mnie pomocnik, będziesz musiała sama sobie poradzić, albo poprosić o pomoc którąś ze znowu młodych babć - roześmiał się cicho, po czym spojrzał w stronę okna. Rzeczywiście, deszcz zelżał i wiatr najwyraźniej też się uspokoił. - Zamiast tego mogę cię za to zaprosić na kawę lub drinka. Albo jakąś zdrową sałatkę ze wszystkimi potrzebnymi składnikami!

głupek

Usmiechnela sie
- Za kawe dziekuje, moze lody? - spytala

głupek

- Jak sobie życzysz, Madame - roześmiał się. Poczekał, aż odłoży wszystkie książki, po czym skierował się w stronę wyjścia, otwierając przed Marlene drzwi uśmiechając się wesoło. Bo miał w końcu do tego powody!

[i ja znikam póki co na jakieś 20 minut]

głupek

A ona wyszła i poszli na te lody.

jak wrocisz, zacznij gdzies