L'atelier 9

mruk

Ksiegarnia, ale sprzedaje tez DVD, plyty CD itd.

Gość

przyszedł zapytać, czy nie potrzebują kogoś do pracy. właściwie nie potrzebował zarabiać, bo ojciec nie tylko regulował wszystkie jego rachunki, ale też przysyłał mu spore kieszonkowe. wpadł na ten pomysł z pracą pijąc poranną kawę w kafejce po drugiej stronie ulicy. w końcu znał się na filmach, trochę mniej na książkach, mógłby prowadzić długie rozmowy z innymi fanatykami, albo chować się między regałami i czytać. co wydało mu się świetną frajdą, ale wrócił tu dopiero wieczorem, bo musiał poważnie przemyśleć sprawę. i wydawało mu się, ze skoro on się zdecydował, to przyjęcie go do pracy będzie tylko formalnością.
ale rzeczywistość okazała się brutalna i wcale go nie potrzebowali, więc teraz stał oparty o witrynę i palił jednego papierosa za drugim. cóż, nie prędko zostanie człowiekiem pracującym.

głupek

to ma fajną nazwę naprawdę. wszedł tu w celu kupienia tudzież wypożyczenia książki o gotowaniu, mama kazała mu na jutro zrobić jajecznicę, czas się nauczyć gotować, prawda? kręcił się w kółko w poszukiwaniu literki jot jak jajecznica i chyba się zgubił, a raczej na pewno.

głupek

przechodziła akurat obok, szukając czegoś ciekawego, bo już w domu jej się całkiem nudziło. szła, i paliła papierosa. zaciągnęła się papierosem, i zgasiła go przed wejściem, aż w końcu weszła do środka. zaczęła się gdzieś kręcić wokoło półek i na razie nie dostrzegła rajana.

głupek

podrapał się po nosie nerwowo rozglądając się za jedną cholerną książką, która jutro miała go zbawić i umożliwić mu szczęśliwe życie w niebie u boku samego jezusa, a może nawet boga. dotarł już nawet do literki jot, jednak nie znalazł tam słowa jajecznica ani pokrewnego słowa jajko czy cos w tym stylu. zmarnowany oparł się o półkę z książkami, która wyglądała tak jakby się miała zwalić mu na głowę i w najbliższym czasie zabić.-hm, przepraszam. orientujesz się tutaj może?-zwrócił się do celeste licząc na to, że znała każdą książkę w tej bibliotece czy sklepie.

głupek

spojrzała tylko na niego, i spojrzała na książki, a potem założyła pasmo włosów za ucho. oczywiście, doskonale znała każdą księgarnię i wiedziała co, gdzie i jak, w końcu z nudów po prostu po nich chodziła. - jasne. a czego szukasz, co? bo wszystko jest tutaj tak nie po kolei - wyjaśniła mu z uśmiechem i poprawiła torebkę na ramieniu.

głupek

pan po raz pierwszy od dłuższego czasu wysłuchał jego prośby i zesłał mu pomoc w postaci chudej blondynki, przynajmniej rajan tak twierdził.-taktak. zdążyłem już się zorientować, że tu wszystko jest nie po kolei. starszny chaos.-pokiwał głową w jej kierunku-szukam przepisu na jajecznicę.-zmarszczył czoło stukając palcami w brzegi książek.

głupek

spojrzała najpierw znowu na książki i podeszła do jednego z regałów, z którego kiedyś pewnie korzystała, ale powiem wam, że celeste nigdy nie umiała gotować, a więc się przynajmniej książki kucharskie jej w tym pomagały. - doobra, jajecznica powiadasz. - przejechała palcem po grzbietach książek i znalazła odpowiednią. - o jest, proszę bardzo - uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła ją spomiędzy innych książek.

głupek

-dzięki. sam bym tego w życiu nie znalazł-rozejrzał się po księgarni patrząc na tony książek, tak szukałby tego przez całe swoje życie, a nawet jeszcze czyjeś. kto w ogóle wpadł na pomysł żeby klient sam musiał się obsługiwać w takim dużym pomieszczeniu, to przechodzi ludzkie nerwy, a już na pewno nerwy rajana. założę się, że przez te 10 minut szukania jeden włos mu zsiwiał i stracił jeden dzień życia bo ponoć gdy człowiek się stresuje umiera młodziej przynajmniej pisali tak kilka lat temu w brawo. -nie lubię księgarni-westchnął cicho pod nosem czując się jak małe zagubione dziecko w fabryce czekolady, które akurat na nią jest uczulone-trzeba jeszcze sprawdzić czy na pewno tutaj jest przepis na jajecznicę.-pokręcił głową otwierając książkę na spisie treści.

głupek

- jak chcesz, to mogę ci szybko wszystko tutaj poznajdować. zawsze do usług, prawda - uśmiechnęła się. ona za to uwielbiała ciche miejsca, kiedy tylko miała złe dni, właśnie ukrywała się tutaj, zaczęła już od dzieciństwa, kiedy to właśnie matka jej odeszła od ojca, ona szukała bezpiecznego miejsca. no ale nie ważne. zawsze się przynajmniej czuła tutaj dobrze. i znowu spojrzała na półki pełne książek, i założyła pasmo za ucho.

głupek

-jasne-kiwnął głową. jak by był złym dzieckiem kazałby jej szukać jeszcze milion potrzebnych mu rzeczy takie jak skręcenie wiertarki czy obsługa pralki.-na pewno jeszcze tutaj kiedyś wpadnę-zmrużył oczy przypatrująć się jej-rajan-wyciągnął do niej rękę zagryzając lekko usta.

głupek

ujęła jego rękę i tylko spojrzała na nią, miała straszny fetysz, a mianowicie właśnie męskie dłonie. uśmiechnęła się do siebie i spojrzała na niego. - celeste. miło mi poznać - przyjrzała mu się jeszcze bardziej dokładnie i tylko poprawiła swoje okulary, które miała na głowie.

głupek

przyjrzał się jej okularom. szczerze mówiąc kochał tą małą rzecz zwłaszcza gdy nie miała szybek, swoje okulary miał po dziadków, który szkiełka do nich zgubił podczas wojny, ale to chyba długa historia. uśmiechnął się jednokącikowo do niej, mógł sie teraz pochwalić znajomą w księgarni bo szczerze mówiąc miał więcej znajomych płci męskiej niż żeńskiej. hmm. nie wiem. taki fetysz chyba.-jeszcze jakbyś mi powiedziała gdzie jest kasa byłbym ci wdzięczny. wiesz mam słabą orientację w terenie-powiedział cicho.

głupek

zaśmiała się cicho i tylko wskazała mu ręką, gdzieś w głębi tej księgarni, prawda, skoro ją tak doskonale znała, to pewnie znał ją jakiś miły sprzedawca, albo jakaś pani obsługująca klientów. uśmiechnęła się tylko do niego. - będziesz gotował, czy tylko szukałeś pretekstu do wyjścia z domu, co? - zapytała, bo akurat może była tego ciekawa, no cóż, nie wiadomo. przecież wszystko jest w końcu możliwe.

głupek

uniósł lekko prawą brew do góry-myślę, że jedno i drugie. próba gotowania zmusiła mnie do wyjścia z domu. rozumiesz. akcja wywołuje reakcję czy jakoś tak-nigdy nie był dobry z fizyki i z tych wszystkich ruchów-a ty? naprawdę tak dobrze znasz księgarnię czy tylko udajesz robiąc ze mnie głupka?-oparł chudy łokieć o sterte książek i jakiś płyt.

głupek

zastanowiła się przez chwile i oparła się o regał. przejechała ręką po jakiejś książce, pewnie tak tylko dla przyjemności, o ile można nazwać to w ogóle dla niej przyjemnością. no. - wiesz, przychodziłam tu bardzo bardzo często, właściwie to chyba od otwarcia. i chyba nawet bywam tu 2 razy w tygodniu, ale to nie znaczy że jestem kujonką czy coś. po prostu, przychodzę pogadać z panią clemence - powiedziała i spojrzała na niego.

głupek

przyjrzał się pani clemence, która chyba stała teraz za kasą, wyglądała dosyć sympatycznie pomimo tego, że nie miała zębów i wyglądała jak jego nawiedzona babcia-taa, to miłe.-podrapał się po głowie przyglądając się jak pani ce uśmiecha się do nich szeroko-to naprawdę miłe-powtórzył-mało kto z młodych ludzi ma czas poświęcićsię osobom starszym stuknął lekko w książkę. miał adehade, tylko niestwierdzone, ale miał, na pewno. od czasu do czasu musiał się na czymś wyrzyć. -będę szedł-spojrzał na książkę-jajecznica czeka.

głupek

- jasne, okej, to niech ci się lepiej uda, a w razie czego, możesz najpewniej znaleźc mnie właśnie tutaj, dużo tu przesiaduję. jestem tu nawet chyba częściej niż we własnym domu. także, życzę powodzenia w robieniu jajecznicy - uśmiechnęła się i spojrzała na panią za ladą, która teraz o czymś pewnie z kimś sobie dyskutowała, albo nie wiem co mogła robić, może rozwiązywała jakąś krzyżówkę. i odczepiła się w końcu od tych półek i wyjęła sobie z torebki swoje papierosy.

głupek

-okej. jeszcze tu wpadnę-podziękował jej, zapłacił i poszedł do domu zastanawiając się jak ma zrobić durną jajecznicę na przybycie wujka dżimiego, cholernego analfabety i anarchisty. ostatecznie stanął na tym, że zrobi zatrutą jajecznicę z soku jednorożcza. oh.

głupek

ona też poszła sobie.

głupek

Prawdę powiedziawszy wcale nie miał ochoty tu wchodzić. I wcale nie miał ochoty kupować żadnej książki, a już na pewno jej czytać! Ale to co zaczęło dziać się na zewnątrz zakrawało na jakąś apokalipsę - szalejący wicher, ohydnie mokry i rzęsisty deszcz... No więc wszedł ratując się przed pogromem natury i zaczął kręcić się między regałami udając, że czegoś szuka a w rzeczywistości szukając kogoś z kim mógłby pogawędzić w trakcie tej przymusowej wizyty tutaj. Oui.

głupek

Zaczelo strasznie wiac i padac. Ponad to zanosilo sie na burze z piorunami, a Marli nie lubila burzy, oj jak nie lubila. Weszla wiec do pierwszego lepszego czegokolwiek, co bylo otwarte i znalazla sie w ksiegarni, wiec kozystajac z okazji zaczela szukac jakiejs ksiazki kucharskiej propagujacej zdrowa diete, bo je zbierala.

głupek

Nareszcie! Poza kilkoma staruszkami grzebiącymi w książkach na temat new age, od których Dag wolał trzymać się z dala, w księgarni pojawiło się jakieś dziewczę, które na pewno nie miało jeszcze zmarszczek!
Ruszył w jej stronę, stanął przy sąsiednim regale, po czym złapał pierwszą lepszą książkę i zadowolony zwrócił się do niej.
- Przepraszam, potrzebuję rady w sprawie prezentu dla... siostry. Czy ta książka nadaje się?
Zerknął na tytuł. Krwiście i tłusto. Hm.

głupek

- Jesli ja bym była twoja siostra, nie otworzylabym jej nawet.- powiedziała i zmierzyła go wzrokiem. Nie było tak źle, jak na jej oko. - Jesteś pewien, ze chcesz kupic siostrze ksiazke kucharską o tematyce "jak szybko przytyć i podwyzszyc sobie cholesterol"? - wrocila do szukania

głupek

Odłożył ksiązkę na pierwszą lepszą półkę i podrapał się po brodzie z lekkim - ni to zawstydzeniem, ni to zażenowaniem.
- Prawdę powiedziawszy to chciałem zagadać w jakiś niebanalny sposób - przyznał się. Albo błazeński, dodał w myslach wesoło. - Deszcz mnie tu przygnał, niestety nawiedzone babcie nie zapewniłyby mi odpowiedniego poziomu konwersacji. A w ogóle Dagfinn, chętnie pomogę w poszukiwaniach potrzebnej książki. - Znów się uśmiechnął szeroko starając się zatrzeć pierwsze złe wrażenie!