La Perle

kasztaniak

- Tak, prawo ekonomiczne i handlowe. - powiedziała bez entuzjazmu. - Dla tatusia. - uśmiechnęła się - Fajnie, to fajnie.- zamyśliła się - A jest tam pomost? - spytała- Zawsze chciałam się poopalać na pomoście, a jakoś nigdy nie miałam okazji.

Gość

-Nie mam pojęcia, moja droga, naprawdę! Byłem tam sto lat temu z rodzicami jeszcze - poinformował ją, robiąc łyka kawy i myśląc intensywnie. Nad czymkolwiek.

kasztaniak

- No nic szkoda. -upiła łyk kawy i ugryzła napoleonkę tak, że ¾ cukru pudru zostało jej nad górną wargą tworząc tzw. wąsy. - A w jakim stroju kąpielowym mnie widzisz? - spytała bez ogródek nie przejmując się wąsami z cukru

Gość

-Hmmm-zapatrzył się na nią okiem obserwatora tudzież oceniającego czy coś w ten deseń i zmrużył oczy też, zamyślając się-nie znam się na krojach-poskarżył się, ubolewał.

kasztaniak

- Jedno czy dwu częściowy? A może niewidzialny? - spytała z mina niewiniątka.

Gość

-Och, wiesz, w sumie może być całkiem gorąco, jednoczęściowy mógłby być niebezpieczny. Nie wiem co do dwuczęściowego-powiedział z miną znawcy, a potem się zmył, niestety zapominająć o zakupach, bo musi wziąć ubrania, pościelić łóżko, iść po zakupy i ogarnąc ogólnie -.-\

kasztaniak

Ale ona nie miała mu tego za złe, bo właściwie to powinna być na ćwiczeniach, a nie uganiać się za ciuchami, szczególnie, że troszkę ściemniała z tym kostiumem. Więc poszła.

głupek

Przepchał się przez tłum ludzi, których było tu zawsze dużo za dużo bez względu na porę. W ostatniej chwili dopadł małego stolika, pomachał do kelnerki uśmiechając się szeroko, by już po chwili pić swoją ukochaną małą czarną. Zapalił papierosa i nieśpiesznie zaciągając się aromatycznym dymem przyglądał się ostentacyjnie ludziom. A niech się patrzą! Zawsze to większa szansa, że ktoś podejdzie - albo da mu w mordę, albo się przysiądzie, ale zawsze to coś się dzieje, prawda?

głupek

Obudził się z okropnym bólem głowy na ławce przed kawiarnią. Zmrużył oczy próbując przypomnieć sobie, co się stało... No tak, tak jak chciał, wydarzyło się COŚ! Dostał nie tylko po gębie, ale też został porządnie skopany przez jakichś dwóch nadwrażliwych i - najwyraźniej peszących się przy długim kontakcie wzrokowym - paryskich karków.
Pomacał się, czy wszystkie żebra ma na miejscu. Miał! Za to lewą część twarzy, ten ładniejszy profil, miał brzydko spuchnięty i posiniały.
- Ojej! - zdołał wymruczeć. Spojrzał na zegarek, którego karki nie ukradły i okazało się, że niedługo zaczną mu się zajęcia. Poczłapał więc w stronę przystanku tramwajowego.