Andy

co u ciebie?

Cześć. Piszę tutaj, ponieważ chyba bałabym się powiedzieć ci to wszystko prosto w oczy. Możesz nazwać mnie tchórzem, bo tak właśnie jest, ale jakoś mam w tym momencie większe zmartwienia..
Jesteś dla mnie kimś najważniejszym na świecie. Kimś, bez kogo chyba nie potrafię normalnie funkcjonować, przynajmniej nie teraz. I nie chcę Cię stracić, bo bez Ciebie, to jak bez ręki...
Pewnie teraz zastanawiasz się, dlaczego w takim bądź razie się wyprowadziłam, hm? Chciałam po prostu dać Ci wolną rękę. Abyś w końcu mógł wybrać, czego tak naprawdę chcesz. Zbyt wiele związków rozbiłam Ci swoją osobą, nie chcę rozbić i tego. Obydwoje potrzebujemy odpoczynku, potrzebujemy przemyśleć to wszystko i zastanowić się nad tym, co będzie dalej.
Nie chcę zepsuć naszej przyjaźni przez Chelsea, czy przez Aarona, ale chyba rozumiesz, że gdyby nie to, co stało się dziś - sytuacja powtarzałaby się ciągle. Przykro mi, że nie jestem już dla Ciebie tą najważniejszą, że teraz moje miejsce powoli zastępuje Chelsea, ale doskonale Cię rozumiem.. A przynajmniej się staram.
Andy, zastanów się dobrze nad tym wszystkim. I nie mam na myśli przez to rzucenie C, broń Boże! Raczej pomyśl nad tym, czy nasza przyjaźń ma jeszcze sens i czy jesteś w stanie traktować mnie tak, jak przed pojawieniem się C w Twoim życiu.

Może i jestem cholernie zazdrosna, przez co niejednokrotnie zachowywałam (i zachowuję) się idiotycznie, ale kocham Cię. Kocham Cię najmocniej na świecie, chociaż chyba mówię Ci to za rzadko.
I przepraszam. Za wszystko.

PS. Jestem w hotelu George V., tak, żebyś się nie martwił.

Agnes.

pierdu pierdu

Ja pieprzę, Agy, albo przeczysz sama sobie, albo to ja nie umiem czytać ze zrozumieniem. Chcesz, byśmy od siebie 'odpoczeli', chociaż jestem dla ciebie jak ręka? I, hm, to w zasadzie dziwne, przez te wszystkie lata nie potrzebowaliśmy odpoczywania od siebie, co się niby zmieniło, nigdy wcześniej nie miałaś faceta, albo ja dziewczyny? W zasadzie to się tobie dziwię. Naprawdę. Andy. ( zawiodłem się na tobie, xd)

co u ciebie?

Wszystko się zmieniło, szkoda, że tego nie widzisz.
Po tym co napisałeś, widzę, że podjęłam dobrą decyzję.
Później wpadnę po resztę moich rzeczy.
Agnes.

pierdu pierdu

Weźmy ślub, A.

co u ciebie?

Tobie jest jeszcze do śmiechu? Hm, myślałam, że cię znam i że nie jesteś takim idiotą jak reszta. Cóż - myliłam się.
A.

pierdu pierdu

JEZU AGNES PRZEPRASZAM. Nie chcę, żebyś się wyprowadzala, naprawdę, jak trzeba, to ja się wyprowadzę, albo cokolwiek, jak chcesz mogę ci ścielić lóżko przez rok, albo więcej, tylko się nie wyprowadzaj. Proszę, proszę, proszę. Andy.

co u ciebie?

Zdecyduj się do cholery, czy masz zamiar sobie ze mnie żartować, czy jednak porozmawiać, a właściwie pisać poważnie.
Nie wiem, Andy, naprawdę nie wiem, czy chcę się dalej z tobą mieszkać. Nie mam chyba wystarczająco dużo siły na to.

pierdu pierdu

Przecież ja nie żartuję z ciebie. Będę idealnym przyjacielem. Mogę zostać księdzem. Albo, o mamo, gejem.
Andy.
PS: albo okej, przemyśl sobie wszystko, nie będę przecież nachalny.. KC:* (xd)

co u ciebie?

Wystarczy jeżeli wciąż będziesz przyjacielem. Ja po prostu, hm.. Nie chcę żeby to wszystko się powtórzyło, ale z drugiej strony.. Już tęsknię.
I nie jesteś nachalny.
JCT:*:* (xd)

pierdu pierdu

Ja za tobą też, Aaron to jednak nie to samo... Eh...

co u ciebie?

Smutno mi bez Ciebie : (

pierdu pierdu

To wracaj do domu, misiek.

co u ciebie?

Okej..
Kocham Cię, wiesz? Będę ci to teraz mówiła aż do znudzenia:*.

pierdu pierdu

Onie....................... :* Nie spiesz sie zbytnio, bo ja też musze wrócić, jak by coś..

co u ciebie?

Ok.... To idę się zbierać, do zobaczenia!
PS. Kocham Cię! :*

/xd.