Łąka

Gość

Przyszli więc na łąkę, a w zasadzie to ciągle szli, Aaron z przewiązanym sweterkiem w biodrach, tak wiecie, bo mogło się ochłodzić, nie? Chociaż mu akurat było ciepło, wesoło pomachiwał zakręconą butelką wódki, nie wiedział w sumie nawet gdzie idą, ale to nic.

misio

sweterkiem, mówisz? to już go nie miał, bo riley jednak nie zdecydowała się wrócić, czego teraz żałowała, no i w akcie desperacji zabrała mu ten sweterek, uczcijmy to minutą ciszy...

misio

a posy już wcześniej zaopatrzyła się w miłą bawełnianą bluzę i była przyjemna w dotyku bo była płukana w lenorze! ;d więc szła, tak co jakiś czas chwiejąc się, bo ta wódka rzeczywiście mocna była.

Gość

Aha, Viv się zagubiła w akcji, tak? Posy pewnie szła gdzieś. - Hej, Riley, w takim razie będę siedział na tobie - też fajnie brzmi, conie - bo miałem zamiar was na nim posadzić i siebie też, bo wiesz, nie będziemy chyba stali, a nie wiem, czy możemy bezpiecznie kłaść się na trawie! - maruda.

Gość

o, jest i posy, xd

misio

riley czuje się przy nich jak stary, zaprawiony w bojach porządny pijak z parku, nie ma co...
- nawet o tym nie myśl - powiedziała i nawet nie siliła się na groźną minę. no bo od czego są paznokcie. - popatrz, ile tu maków, nic ci się nie stanie, jak posiedzisz na trawie... - i na poparcie swoich słów właśnie usiadła. dobrze, że ustaliliśmy już, że nie ma krów.

Gość

-Okej, jak jakieś robaki zalęgną mi się w mózgu to wszystko twoja wina. Miałyście kiedyś robaki? - zapytał też zainteresowany, może na przykład teraz Posy opowie mu o swoim tasiemcu, czy coś. Okej, to ta wódka... W każdym razie położył się, na plecach, z głową na brzuchu Riley, skoro już siedziała, głaskał się po dłoni, tak jakoś.

misio

a co niby mogło pożreć ich w trawie. ;o posy usiadła zaraz za riley i aaronem. - ja nie miałam żadnych robaków, odżywam się zdrowo, oczywiście nie licząc używek. - i teraz jej wzrok przeniósł się na riley, może ona miała jakąś ciekawą historię o robakach.

misio

- znowu chcesz wszystko zwalić na mnie - jęknęła teatralnie, bo nie
dość, że robi sobie wycieczki osobiste cały dzień, to teraz się jeszcze
na niej rozwala. - masz robaka zamiast mózgu, ajron. takiego jak z obrazków dla dzieci. zjadł mózg i został już tylko robaczek, który i tak wyemigruje przez ucho.

Gość

WĘŻE!!111!!111!!1!1!!
-Zjadłem kiedyś orzecha z robakiem. Wujek mi dał, złośliwie! - Zwierzył im się z tej traumy, pociągając nosem, biedactwo, nie?

misio

ojej biedaczek. - a nie bałeś się nigdy ziemniaczków? mój kolega miał taką traumę i śniły mu się zmutowane frytki. - o tak, ta wódka była rewelacyjna.

misio

- kiedyś na obozie jedną dziewczynkę ugryzła żmija zygzakowata -
przypomniało się riley w samą porę, żeby pognębić aarona. tylko niech
potem nie próbuje się na nią ładować w namiocie, ona była tylko drobną
i delikatną niewiastą! co z tego, że tam pewnie nie ma żmij zygzakowatych, bo to nie rezerwat w polsce.

Gość

- Nie! Ale pamiętam, w podstawówce jedliśmy surowe ziemniaki z Christopherem. On pewnie nadal je - wyszczerzył się jak kretyn, czyli po swojemu, hihi!- Fuj, Riley. Śpię dzisiaj na namiocie.

misio

ojaaa. a posy tajemniczo zniknęła, bo ja lecę. eloelo.

misio

- i zawalisz na nas namiot? ciekawe, kto go będzie rozstawiał po pijaku
- spojrzała na niego z ukosa, no bo hej, to były tylko zwykłe
namiociki, a ajron nie był zwiewną i eteryczną damą w woalach. a nawet
gdyby, i tak by się zawalił. to nic, że właściwie nie wiedziała, z kim i w którym namiocie śpi, xd

Gość

-Nie zawalę. Jestem białą damą. A przynajmniej potrafię być. Mam zdolność przenikania przez ściany czy coś takiego. - Nie był pewien teraz. Miał głowę na jej kolanach nadal, wyciągnął rękę do jej włosów, żeby pociągnąć, może chciał sprawdzić, czy ma perukę, ale raczej delikatnie pociągnął, nic tam nie naderwał, żadne płaty ze skórą, to nie jego działka. - Mamy taki sam kolor włosów! - zachwycił się.

kasztaniak

- spoko, spij w, mam podwójny śpiwór - powiedziała - nie wejdzie nam do niego- bo viv cały czas za nimi szła tylko o czyms myslała, a wadomo - po wódce to ciężko idzie

misio

to pewnie miała być zemsta za to ciągnięcie w jeziorku, ale nie wyszło, bo to ajron. pewnie zrobiłaby minę 'boże-ale-jesteś-ograniczony' i byłaby taka elo, ale trochę wypiła, niedużo, ale na tyle, żeby mieć całkiem dobry humor i przyjazne nastawienie do otoczenia, całego.
- pewnie jesteś moim zagubionym na porodówce bratem... - parsknęła. zapomniała w tej chwili o błogo śpiącym w obozie christopherze.

Gość

-A Christopher? - ha, on pamiętał, a może po prostu dokładnie czytał twoje posty. - Jaki to podwójny śpiwór? - Bez kitu, ja też nie wiem -,- xd

misio

- yyym... - usiała się zastanowić, bez kitu, chyba mi się wkręciło przez ciebie, sandra... no, musiała pomyśleć, bo hej, kto tu teraz udawał- ona dziewczynę, czy oni chłopaków, czy może byli nietypowymi trojaczkami i właśnie dlatego ich podmienili? - nie, to byłoby straszne, gdybyście byli moimi braćmi, czy coś - zdecydowała w końcu i pewnie miała rację. - a w podwójnych śpiworach nie jest za ciepło?- zapytała, tak z ciekawości. bo też o takich nie wiedziała ; o

kasztaniak

-Jak to jaki?- żachnęła się - Na dwie osoby!- powiedziała i wyciągnęła ręce: jedną po sok,druga po wódkę.

Gość

-Boję się takich eksperymentów. To znaczy ze śpiworami i takimi innymi nowoczesnymi wynalazkami. Dwudziesty pierwszy wiek to same spalenizny, nic dobrego, leku na raka nadal nie wynaleziono - westchnął, prawie filozoficznie, podniósł się trochę, opierając głową o bok Riley, bo musiał się napić, ale soku, dzisiaj mu starczy wódki.

kasztaniak

- Ale to nie jest wymysł z dwudziestego pierwszego wieku!- powiedziała i zabrała mu sok - Rodzice mnie w nim... hmmm.. zrobili!- stwierdziła z dumą.

Gość

- W tym samym? - ;o Uznał, że to w takim razie co najmniej dziwne. Albo hm, obrzydliwe, ale nie podzielił się z nimi myślą. Opadł znowu głową na kolana Riley, bawiąc się jakąś falbanką jej spódnicy, czy czymś.