Boisko!

kasztaniak

- widzisz, bo wszystko jest w porzadku poza jedna rzecza, ktora sie zmienila. tylko sie nie denerwuj, okej corrie? - bo nie chcial jej jeszcze bardziej popsuc humoru, a nie wiedzial ja zareaguje na to, ze jest bi zamiast homo.

kasztaniak

-coś się stało? - nie tyle się zdenerwowała, co zaniepokoiła, bo może odkryli u adama jakiegoś pasożytniczego bliźniaka w organizmie, czy coś! szli powoli w stronę wyjścia ze szkoły - mam nadzieję, że nic poważnego - zagryzła wargę.

kasztaniak

- nie, raczej nie. chodzi o to, że - zatrzymal sie przed corrie i zlapal ja za reke, chcac ja troche tym samym wesprzec - widzisz, ja przespalem sie z kolezanka z uczelni. i to mi sie podobalo. i musialem pojechac do mojego psychologa w londynie. ale on stwierdzil, ze to jest calkiem w porzadku, ze lubie obie plci,xd.

kasztaniak

w pierwszym odruchu chciała uciekać, ale chyba zbyt mocno wbiło ją w ziemię, żeby jej się udało. to znaczy właściwie sam fakt, że adam lubi dziewczyny nie był taki dziwny. no dobra, był. przecież od zawsze wolał chłopców. zawsze razem ich oceniali i w ogóle.
-oh, to hm, całkiem fajnie? - odpowiedziała dziwnie intonując to stwierdzenie na jakieś upośledzone pytanio-stwierdzenie - to znaczy, łał. sama nie wiem co ci odpowiedzieć, ojej.

kasztaniak

- nie musisz nic mi odpowiadać, corrie, ja wiem ze to jest dziwne i chore i ledwo sam sie z tym pogodzilem, ale chyba juz nic nie jestem w stanie na to poradzic, bo no coz stalo sie i juz - odpowiedzial spokojnie, bo naprawde nie chcial, zeby corrie sie przestraszyla czy cokolwiek.

kasztaniak

-hej, nie no, jest okej. to znaczy, ciągle jesteś moim adamem, prawda? - wolała się upewnić, bo może jeśli teraz zacznie się interesować dziewczynami, pozna kogoś przez kogo corrie spadnie na drugi plan, a tego by już chyba nie zniosła. wystarczyło, że christopher odłamał się od ich świętej trójcy. objęła się ramionami, bo nagle zrobiło jej się nieprzyjemnie zimno.

kasztaniak

adam miał na sobie koszulke tylko jak już zauważyłam, więc w sumie nie mógł jej nawet oddać ani nic to objął corrie ramieniem.
- no jasne ze tak - i usmiechnal sie szeorko przy tym.

kasztaniak

-huh, no dobra - mruknęła, powiedziała, pisnęła czy inne cuda-wianki, nie wiem konkretnie jaki dźwięk z siebie wydała i poszli umierać, czy cokolwiek, wena pewnie zaraz wróci. poszła się jebać ze świętym franciszkiem.