La tour d'Eiffel

Gość

Matthieu siedział gdzieś na ławce nieopodal wieży Eiffla i popijał kawę, którą zakupił po drodze tutaj. Cały czas śmiał się sam do siebie z tych wszystkich turystów niesamowicie podniecających się Paryżem i w ogóle, no.

Gość

A Nelson właśnie wrócił z lotniska, bo był u starszych w Dubaju, więc teraz, popalając papierosa, szedł koło wieży, zupełnie bezcelowo. Musiał się przywitać z dzielnią,xd.

Gość

A Ems, siedziała na ławce obok brata i śmiała się z tego, że ten debil śmieje się z turystów, chociaż nie było w tym niczego śmiesznego. Popalała skręcika, bo dzisiaj miała skrętowy nastrój i generalnie obserwowała przechodzących ludzi, analizując to o czym mogą myśleć. I tak zauważyła Nelsona, póki co nie powstał Czokapik.
-Nelson, sieroto!

Gość

- Ej, właśnie. Nelson! - zawołał donośniej, w razie jakby N nie usłyszał Emilie, co nie. - Siema stary. - podszedł do niego nawet, w końcu nie będzie aż takim chujem czy coś.

Gość

Nelson odwrócił się teraz leniwie, był zmęczony czterogodzinnym lotem, poza tym chciało mu się jarać, przez ostatni tydzień nie spalił żadnego grama, to prawie jak wielka kara czy coś takiego. Uśmiechnął się na widok Matta i Ems, wyciągając ręce z kieszeni spodni. Miał jeszcze marynarkę. - Siemano - przywitał się i podał Mattowi rękę, a Ems pocałował w kącik ust, czemu nie.

Gość

Uśmiechnęła się do niego całkiem sympatycznie jak zawsze kiedy go widziała, bo nie dało się zaprzeczyć, że Nelson był przystojny, a jeśli nie klasycznie przystojny, to po prostu coś w sobie miał.
-Ziooła? - zapytała wielkodusznie, chociaż na dobrą sprawę nie chciała się z nim dzielić, bo ta niewinna propozycja równała się z utratą całego skręta. W każdym razie dzisiaj mogła nawet stracić, bo była wystarczająco upalona. Odchyliła głowę i zmrużyła oczy.

Gość

- Ja pierdole, Ems, a ze mną to już się nie chciałaś podzielić, nie? Nienawidzę cię. - szturchnął ją lekko w ramię. - A jak leci u ciebie, stary? - zapytał jeszcze, stwierdzając, ale tylko w myslach, że coś dawno go nie widział, pewnie porwali go kosmici czy coś...

Gość

Nelson poklepał się trochę po udach, to znaczy w miejscu kieszeni, bo szukał papierosów. Był wściekły na Naomi, bo miała wysłać po niego Maxa na lotnisko, a nie dość że nie odbierała telefonów, to musiał jechać taksówką! Wyrzucił dopaloną fajkę za siebie, najwyżej coś się zjara, jebać i teraz wyjął kolejną, częstując też przy okazji Ems i Matta. Wziął od niej skręta i zaciągnął się, przymykając przy tym oczy. Długo na to czekał!- Właśnie wróciłem z Dubaju, bo byłem u starych. A co u was? Jakaś rozkmina dzisiaj czy nie bardzo? - zapytał, uśmiechając się jednokącikowo.

Gość

-Jeśli masz wolny lokal, jestem w stanie podzielić się z tobą moim ziołem, Nelson. Ostatnio nic się nie dzieje w tej dziurze - westchnęła dramatycznie, zabierając mu skręta. Chyba jednak Emilie będzie typowym dzieckiem imprezy. Wyciągnęła przed siebie chude nóżki i patrzyła na swoje balerkinki. Przy okazji pokazała Mattowi środkowy palec, uśmiechając się ironicznie - Wiesz, że cię kocham, braciszku.

Gość

- Właśnie, Nelson. Trzeba zorganizować coś większego w najbliższym czasie, w sensie wiesz, dla większej grupy, bo Paryż stał się ostatnio jakimś miastem starych i znudzonych życiem pierników, konkretnie. - westchnął ciężko, ignorując w tym momencie E, co on się będzie, pogadają w domu, xd.

Gość

- Możemy coś zrobić u mnie w domu, bo ta mała zdzira nawet nie raczy odebrać mojego telefonu, więc wylane. Nic się nie dzieje? Wyjechać na tydzień, a oni już sami nie potrafią sobie poradzić - roześmiał się i usiadł też, zajmując tym samym miejsce Matta - potrzebujemy ludzi, wódki i zielska.

Gość

-Zielsko odpada, bo kupiłam porządny towar, poza tym - tu teatralnie przewróciła oczami - zawsze zostaje Ralph, nie wierzę żeby ten człowiek nie miał dragów - pochyliła się, żeby podrapać w łydkę. Chyba coś ją ugryzło :c - Nie wyglądasz jakbyś wrócił z Dubaju, Nelson.

Gość

- Ja mogę załatwić wódkę, nawet duużo wódki. - stwierdził. Ostatnio dostał jakąś premię od rodziców za dobre ocenki, więc zdecydowanie miał na to kasę. - A zielsko, to Ems ma rację, Ralph na pewno coś ma.

Gość

- A jak mam wyglądać wracając z Dubaju? Ciężko pracowałem, stary przepisuje na mnie jedną trzecią swoich interesów, jeśli pójdę na studia, jedną trzecią na Naomi i jedną trzecią zostawia sobie, więc generalnie trzeba się przygotować. Ale zrobię sobie chyba rok przerwy i będę imprezować po całym świecie - wyjaśnił im pokrótce ziewając - Ems napisz do Naomi, może tobie odpisze. A ja napiszę do Nancy - ich gosposia - żeby zrobiła coś do jedzenia - żeby było czym rzygać po piciu.

Gość

-Wielka sprawa, z tą firmą - mruknęła, sięgając po torebkę, która leżała gdzieś obok niej na ławce. Znalazła telefon i napisała do Naomi - Matthieu-miłosierny-samarytanin - zaśmiała się, zerkając na brata - alkohol każdy załatwi sobie we własnym zakresie, chyba że naprawdę chcesz zbankrutować przed dwudziestką, Matty.

Gość

- Wiesz Ems, nie wiem czy wiesz, ale rodzice kochają mnie trochę bardziej od ciebie.. - pokręcił oczami i ironicznie się uśmiechnął. - I mnie na to stać, że tak powiem. Zresztą, pewnie więcej ludzi wbije, jeżeli już wszystko będą mieli zapewnione, nie uważasz?

Gość

- Jebać, ja dzisiaj stawiam, skoro dopiero przyjechałem - pieniądze na koncie Nelsona nigdy się nie kończą! Westchnął teraz ciężko i przymknął oczy - czy ja wiem, czy wielka. Trzeba coś robić w przyszłości, a tak będzie dla nas wszystkich najłatwiej, po co iść na prawo, czy coś, skoro można dostać od ojca udziały - wzruszył ramionami, ziewając. Po co iść na prawo skoro można kraść, sama nie wiem.

Gość

-Oh, przynajmniej wiesz co będziesz robić. To faktycznie korztstna opcja - Spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu, nie wiem co to było ale nie iPhone, bo mi się znudziły - Naomi śpi u Aarona - oznajmiła Nelsonowi, patrząc na niego spod swojej pięknej grzywki.

Gość

- Ty Emilie lepiej również dowiedz się co chcesz robić. - powiedział, niczym prawdziwy, opiekuńczy brat i tak dalej. Chociaz własciwie średnio obchodziła go przyszłość Ems, ale co tam. - Znaczy oprócz imprezowania ze mną. - zaśmiał się.

Gość

- U Aarona? Super, jezu, ona jest popieprzona. Ale przynajmniej się nie szlaja - zauważył trafnie i teraz rozłożył się wygodniej na ławce - to trzeba rozkminić nie wiem, uncje? Chyba starczy, zależy ile nas będzie.

Gość

-Zamknij się, Matthieu. Czasami zastanawam się czy nie jesteś niedorozwinięty - jęknęła Emilie, chowając telefon do torby - Jak na razie nasza trójka, Naomi mnie olała - zwróciła się do Nelsona, bawiąc się swoimi luźno puszczonymi na ramiona włosami.

Gość

- Trzeba by było napisać do paru osób. Im więcej tym lepiej, znaczy tak myślę. - uniósł brwi i wsunął dłonie do kieszeni swoich rurek, dżinsowych nawet. - To co? - zapytał jeszcze raz, znów ignorując E, xd.

Gość

- Niech się pieprzy. Znajdzie się ktoś spokojnie, dajcie im trochę czasu, wystarczy, że się rozejdzie po ludziach, to zejdzie się dużo - odpowiedział, pewien tego co mówi, bo to Paryż, tutaj ludzie lubią imprezować.

Gość

-O, odżyła. Napisała 'Potem' - przeczytała, obracając teraz telefon w dłoniach - To dwie dodatkowe osoby, czyli jest nas już pięcioro, czyli śmiem twierdzić, że całkiem nieźle - uśmiechnęła się lekko i założyła za ucho pasmo włosów, którym się wcześniej bawiła - Będziemy tu siedzieć do jutra, czy coś ogarniemy?