Aaron & Christopher!

Gość

Mieszkanie cale otapetowane w finezyjne no, tapety, z roznymi fajnymi wzorami i tak dalej; generalnie wedlug wizji Christophera, wiec naciapane roznymi kolorami, kazda sciana pewnie w innym; ogolnie to dwie sypialnie, u Aarona stoi jeszcze komputer, bo Christopher komputerami sie brzydzi - coz, taka jego filozofia - lazienka wspolna, pedalsko blekitna, ale jest tez wc, w ktorym aktualnie wypalila sie zarowka, no i kuchnia, kuchnia to jest w ogole inna bajka, bo Aaron umie zajebiscie gotowac, spodziewalibyscie sie? No, ja tez nie!, w kazdym razie kuchnia jest zawsze posprzatana, w przeciwienstwie do reszty domu, w kuchni ladnie pachnie i w ogole!

Gość

Bez kitu, szukalam tego tysiac lat. Przyszli tutaj, Christophera nie ma, zaraz go gdzies wcisne w sumie. Otworzyl drzwi i wpuscil ja przodem.

Gość

Gdybym ja była nią, to pewnie wyglądałaby do dupy, bo ja na przykład dzisiaj rano się zerwałam żeby pójść do łazienki zanim wstanie reszta. Ale ona nei musiała zbytnio, bo i tak wyglądała fajnie. No w każdym razie weszła teraz i przeciągnęła się z takim głośnym westchnieniem. I odłożyła na bok torebkę. - Jest Christopher? - to istotne, bo jak jest to musi się przywitać. Lubiła Christophera.

Gość

- Nie sadze, on zazwyczaj gdzies przepada na cale dnie, sam nie wiem - wzruszyl ramionami - albo siedzi caly dzien w domu, ale tym razem chyba bramka numer jeden, nie widze jego kurtki. - Bo Christopher nosil zolta kurtke, znaczy taka jak plaszcz, tylko krotka, w sensie material taki, jezu. - Napijesz sie czegos? Mleka? Ja mam ochote na mleko! - poinformowal ja, idac przodem do kuchni. Pewnie nawet ziewnal raz jeszcze.

Gość

- Nie, mleko nie - pokręciła głową, idąc za Aaronem. Obserwowała przez chwilę jego tyłek, pewnie normalnie byłaby bardziej zainteresowana, ale czuła, że zaraz pęknie jej głowa, więc starała się nią wcale nie ruszać - woda wystarczy - nawet z kranu, bo żeby to raz się taką piło. Usiadła na jakimś krzesełku i oparła głowę na zimnym blacie stołu-prawie pomagało.

Gość

- Wiec woda - postanowil, nucac pod nosem cos, bo trzeba go troche rozruszac, ale coz, dzisiaj byl troche przymulony. Podal jej butelke z woda, ktora wyciagnal z lodowki, jakis Arctic, bo to w miare miedzynarodowa nazwa i usiadl obok niej na rozowym krzesle, z oparciem miedzy nogami i jej sie troche przygladal, w sumie nic juz nie mowil.

Gość

- Macie jakieś tabletki? - zapytała, z nadzieją odkręcając sobie wodę, ale zaraz wstała i wyjęła sobie szklankę, no bo co się tam będzie, a przecież była u Aarona i Christophera nie raz i nie dwa, więc wiedziała gdzie co leży - umrę z tą głową, jezu. Powinnam wziąć jakiś zimny prysznic na przebudzenie czy coś, bo chcę dzisiaj gdzieś też pójść - usiadła z powrotem i nalała sobie wody do szklanki.

Gość

-To chodzmy jednak spac! Jedzmy gdzies nad namiot, wszyscy - zaproponowal, tak jakos, przekrecajac glowe i patrzac z zaciekawieniem na swoje kolana. Pewnie mial takie fajne hawajskie szorty i japonki, czy cos, bo goraco.

Gość

- A tak, chodźmy spać - pokiwała głową i dopiła wodę, miała teraz mokrą górną wargę - namiot. Okej, a będziemy spać wszyscy w jednym? - bo to też całkiem istotne i jej pasowało, bo będzie fajniej niż każdy miałby swój.

Gość

- Ojezu, nie wiem, zalezy ile nas bedzie - wstal z krzesla calkiem zwawo & energicznie, zlapal z lodowki mleko i poszedl przodem do swojej sypialni. - W ogole co to za pytanie, niespelniona erotomanko.

Gość

Ciągle mnie wylogowuje, super. - Wcale nie jestem niespełnioną erotomanką, idioto - oburzyła się, bo akurat ostatnio nie brakowało jej seksu, jak to przeanalizowała, rzucając się na plecy. To znaczy na łóżku Aarona - przecież każdy ma swój śpiwór.

Gość

- Dobra, dobra! - uniosl brew, rozbawiony. Zdjal koszulke polo przez glowe, zielona, i zaczal rozsznurowywac sznureczek (genialne!) przy spodenkach, bo tam jest zazwyczaj taki gadzet. - Tak swoja droga, Naomi, za miesiac masz matury, czy cos, nie?

Gość

- No coś tam mam. To znaczy na pewno mam. Ale jeszcze dużo czasu - wzruszyła ramionami, no bo się nie przejmowała, za tydzień mieli przyjechać jacyś nauczyciele ze wszystkich, francuskich miast, którzy będą robić z nią i Nelsonem powtórki, a że była całkiem mądra to da sobie radę. Podniosła się jednak teraz i zdjęła koszulkę, jakąś no bo nie będzie spała w koszulce. I szorty. Nie chce mi się myśleć nad kolorem. Olka wczoraj miała z napisem V.I.P na tyłku. Rozsunęła teraz rozporek, bo przecież z Aaronem znali się na tyle długo, ze jakoś szczególnie się nie krępowała.

Gość

Zostawil swoje spodenki na podlodze, zostajac jedynie w stringach z malpiej skorki. Dobra, nie, mial pewnie jakies zwykle bokserki, przewiewne i luzne, bo lato! Nie nosi sie latem obcislego lateksu. Wszedl do lozka, przykrywajac sie koldra, to znaczy to bylo raczej takie przescieradlo do nakrycia sie, jeszcze raz powiem - lato.
- I co potem zamierzasz robic? - zmierzwil sobie wlosy, bo wydawaly mu sie zbyt przyklepniete.

Gość

Odłożyła swoje rzeczy na jakimś krzesełku, czy fotelu, czy cokolwiek, by teraz wsunąć się pod to prześcieradło właśnie, bo przecież, że nie kołdrę przy takiej pogodzie, chyba by się udusiła. Przytuliła się do poduszki. - To znaczy planuję biznes z ekonomią, ale zobaczymy jak mi pójdą egzaminy. Jak źle to..to nie wiem co wtedy zrobię - to wtedy powie tacie żeby załatwił to na Sorbonie po swojemu, proste, ale takimi rzeczami się nie chwali dookoła.

Gość

Oparl sie na lokciu, tak bokiem; do niej przodem.
- Rozumiem - pokiwal glowa - najwyzej zamieszkasz z Christopherem w pokoju i bedziecie rozmawiac jak to zajebiscie jest nie studiowac - powiedzial rozbawiony, bo nie pochwalal wyboru Christophera!

Gość

- Nie no i tak muszę pójść na studia, po co mam zmarnować cały rok. Nelson chyba w ogóle nie idzie na studia, on czasem jest strasznie denerwujący - zawsze się z nim kłóciła o to, co zamierza robić, bo zapowiadało się na to, że do pięćdziesiątki będzie imprezował na utrzymaniu rodziców, super. Przekręciła głowę i uśmiechnęła się jednokącikowo, przesuwajac paznokciami po poduszce Aarona, bo tak.

Gość

Przekrecil sie na plecy, patrzac na sufit. Mial na suficie lutro, ale nie jedno duze, tylko kilkadziesiat malutkich, okraglych. <3
- Moze nie chce, bywa - sorry, ale nie bedzie obgadywal Nelsona, bo odkad sie pogodzili to nie mial ochoty klocic sie z nim znowu. Skomplikowane. - Idziemy spac? - bo ja zaraz robie formata.

Gość

A ja jadę zawieźć dziadkowi prezent i do Rafała, także ten pokiwała głową. - No, idziemy - i nawet przekręciła się na bok, to znaczy zajmowała większą część łóżka bo leżała prawie na ukos i oparła głowę na ramieniu Aarona. I zasnęła.

Gość

On tez zasnal zaraz!

Gość

Ejj, no to sie obudzil, i tak w sumie nie spali dlugo, od szesnastej to daje nam piec godzin zaledwie. Przeciagnal sie tylko i przewrocil na drugi bok, wcale nie dziwiac sie, ze ma na posladku xd jakas dlon.

Gość

Naomi więc obudziła się również, w międzyczasie obudziła ja Ems, co było z jej strony strasznie frajerskie, ale udało jej się znów zasnąć! No w każdym razie otworzyła teraz oczy i spojrzała na Aarona. Póki co nie wiedziała gdzie ma rękę, no bo po pierwsze nie, po drugie też nie.
- Dzień dobry, brzydalu - milutko.

Gość

Był ogólnie odwrócony do niej plecami, stąd ta dłoń, tak gwoli wyjaśnienia. Podniósł się na łokciu, obserwując swój cień na ścianie, bo jego włosy fajnie sterczały.
- Ładna się odezwała - prychnął, no bo sori, zraniła go! - Jeezu, czemu tu jest tak gorąco, do chole!

Gość

Klepnęła go w tyłek i podniosła się teraz do pozycji siedzącej, przesuwając dłońmi po swoich nagich udach.
- Nie macie tu klimatyzacji? - zapytała, opadając znów na poduszkę, aż jej się wszystkie włosy rozsypały tak dookoła głowy :c.

Gość

- Mamy. Nie wiem co jest. Fuj, nie lubię w sumie spać w dzień - zwierzył jej się - szczególnei latem! Straszne, nie chciałbym żyć w Hiszpanii, która godzina, idę pod prysznic, chcesz coś do picia, ja usycham? - zapytał, w tym samym czasie wyłażąc z łóżka, otwierając okno i wychylając się bardzo, musiał splunąć, bo taki niesmak miał w ustach przez to spanie w dzień, hej ho.