Saint Merri

mruk

basen

kasztaniak

To wygląda jak nasz SOSIR. No, w każdym razie Adam przyszedł na basen w celach czysto basenowych, to znaczy, że teraz już wyszedł, po pływaniu, po prysznicu i takich tam, z mokrymi włoskami i stał przed automatem, bo chciał kupić sobie gorącą czkoladę na drogę.

Gość

To przyszedl Christopher, bo co sie bedziemy czaic. Tez byl na basenie, chociaz zaden z niego swietny plywak, tylko tyle, zeby pilnowac kondycje pewnie chodzil.
- Czesc Adam - przywital kumpla!, klepiac go w plecy, tak wiesz, po mesku!

kasztaniak

Całe szczęście, że nie wylał sobie na koszulkę czekolady, bo to było świeżo wyprane, błękitne polo Hilfigera, bo Adaś je kochał. Odwrócił teraz głowę i uśmiechnął się do Christophera, poprawiając całkiem pojemną torbę na ramieniu.
- Cześć, stary, byłeś na basenie? - zapytał, roztrzepując sobie teraz trochę włosy - bo nie widziałem cię.

Gość

Odwzajemnil usmiech, bo Christopher w przeciwienstwie do swojego brata nie cierpial na zadnego kaca i usmiech wyszedl mu calkiem naturalnie & przyjemnie. Nie, nie byl gejem.
- Nie, wiesz, przyszedlem tylko po herbate - uniosl brew, nieco ironicznie, bo przeciez tez mial mokre wlosy, nie? Tym bardziej, ze Christopherowe wloski byly troche przydlugie i zawsze potargane. Nie schly szybko.

kasztaniak

Pokiwał głową na znak, ze zrozumiał i upił niewielki łyk czekolady. Pewnie poparzył sobie przy tym język. U nas w szkole jest automat z kawą, czekoladą i tak dalej, ale zawsze jest tak gorąca, że można pić przez ostatnie trzy minuty obiadowej.
- Nie no, tak tylko pytam, bo może dopiero przyszedłeś - a na dworzu padał deszcz, czy coś - Co słychać? Co u Aarona?

Gość

Okej, ustawilam mu wreszcie dobry awatar i moge juz grac xd

- Wciaz zyje - rzucil, siadajac na parapecie. Albo moze lepiej nie usiadl, tylko sie oparl, nie kupujac w koncu nic do picia, jakos sie rozmyslil. - Chyba. Mam nadzieje, mimo wszystko. Co jadles dzisiaj na sniadanie?

kasztaniak

Pewnie i tak zmienisz jeszcze 986567876578 razy, S, xd. Wysłałam ci pw na Jas, to sobie potem poczytaj, bo jest długie sprawozdanie. No więc Adaś przesunął się trochę za Christopherem, ale tylko trochę bo dostrzegł jedno euro na ziemi, a on nigdy nie przechodził obojętnie koło pieniędzy.
- Twoje? - zapytał, przesuwajac monetę w stronę Christophera - ja? Sam nie wiem. Aha, tosty z dżemem i kakao. To znaczy kakao bardziej piłem niż jadłem (łał).

Gość

- Nie wiem, chyba nie, nie nosze pieniedzy po kieszeniach - powiedzial zgodnie z prawda, on od tego mial swoj uroczy portfel ze skory nietoperza xd - to fajnie - dodal tez, bo co to w ogole za pytanie swoja droga, co jadles na sniadanie. - Jezu, te slonce mnie wykancza...

kasztaniak

Wzruszył ramionami i odłożył monetę na parapet, no bo może to było czyjeś. A on był zawsze uczciwy! Upił znów czekolady.
- No, chętnie wyjechałbym na jakąś Grenlandię, czy coś takiego - szkoda, ze tam pewnie nie ma żadnych hoteli, a w iglo to jakoś mu się nie uśmiecha spać, bo co z poranną toaletą. I w ogóle - chociaż nie, lubię Paryż. W Londynie na przykład pewnie pada, to wolę słońce niż deszcz.

Gość

- Jest taki film, bollywoodzki, Czasem Slonce, Czasem Deszcz, widziales? Ja nie - pochwalil sie, dumny, bo: - wiesz, ja ogladam troche ambitniejsze kino - dodal tez, teatralnie wzdychajac, bo takie ciezkie jest zycie artysty! Usmiechnal sie tez do przechodzacej rudowlosej dziewczyny.

kasztaniak

Adam się nią niespecjalnie interesował, bardziej Christopherem. Okej, wcale nie, jego koledzy też go nie pociągali. To znaczy czasem zastanawiał sie co by było gdyby, ale tylko czasem.
- Nie, nie widziałem. Nawet o tym nie słyszałem. Nie oglądam raczej filmów - odpowiedział, kiwając się trochę i zaraz wyrzucił kubeczek do śmietnika. Już pusty kubeczek, ku scisłości.

Gość

A, on jest gejem!
- To zle, wiesz - stwierdzil, cmokajac tak wiesz, nomnomnom, i przeciagnal sie troche - idziemy stad, Adam, znowu powiedza ze jestesmy napalencami - kiedys ich przegonili z plazy nudystow w Cannes.

kasztaniak

Patrzcie jaki cudowny zbieg okoliczności, Corrie też była na basenie i z mokrymi włosami, upiętymi w wysoki, splątany kok, podeszła do Adama i Chrisa, drapiąc się przy okazji po lewej łopatce, bo tak.
-Witam, panów - przywitała się z każdym z nich, całując w policzek, przystając na dłużej przy Adamie, któremu zmierzwiła włosy.

kasztaniak

- O, cześć Corrie, właśnie się zbieraliśmy. Możemy iść do mnie, mam schłodzonego szampana - o ile całkiem nie zamarzł, to będzie całkiem znośny do wypicia nawet. Adam uśmiechnął się szeroko przyglądając Corrie, zawsze była jedną z jego ukochanych przyjaciółek. Rozmawiali razem u facetach. Spoko,xd.

Gość

- Corrie - usmiechnal sie szeroko calkiem nawet i w ogole, zostawil parapet w spokoju tez co znaczy mniej wiecej tyle ze dal sobie spokoj z darmowymi opieraczkami - ja jestem za, juz po poludniu, wiec mozemy sie brac juz za alkohol, czy cos takiego!

kasztaniak

- No to idziemy! - zarządził i zacznę.