Chez Sesame.

mruk

Organiczna, wegetarianska knajpka. Najlepsze smoothies w miescie.

bruk

Siedziała przy jednym z tych stoliczków na zewnątrz i piła najlepsze smoothies w mieście.

kasztaniak

A Adam, z dłońmi wbitymi głęboko w kieszenie swoich spodni, spacerował po mieście. Było mu smutno, był nawet trochę podłamany. Myślę, że on kiedyś stwierdzi, że jest bardziej bi, niż homo, ale musi do tego dorosnąć. No w każdym razie dostrzegł Katie i ruszył w jej stronę, uśmiechając się szeroko.
- Cześć, Katie.

bruk

Katie, widząc Adama, również się uśmiechnęła, bo jak mogła się nie uśmiechnąć, chyba wszyscy go lubili, jeśli nie liczyć homofobów, których całe szczęście nie było zbyt wielu. - Adam, hej! - powiedziała zupełnie pogodnie, chociaż trochę średnio się czuła, bo nie mogła spać, skończyły jej się tabletki na sen. - Jak tam, cooo? Siadaj. - Siad! :3

kasztaniak

Usiadł i teraz nawet schował ajpoda, bo wcześniej słuchał czegoś tam. Uśmiechnął się jednokącikowo do Katie.
- Hm, w porządku. To znaczy nie do końca. A u ciebie? - zainteresował się.

bruk

- Jestem zmęczona. Poza tym jest okej. Czemu nie do końca? Coś się stało? - zmartwiła się, bo zazwyczaj Adam był wiecznie wesoły i to on wysłuchiwał rozpaczań na temat problemów wszystkich dziewcząt dookoła....

kasztaniak

- Hm, nie..to znaczy tak trochę, ale pewnie bez potrzeby to wszystko tak wziąłem do siebie. Bo wczoraj byli u mnie Christopher z Corrie i się ten no przespali w moim łóżku i nie wiem tak trochę dziwnie się z tym czuję - wyjaśnił pokrótce i urwał listek od kwiatka, stojącego w krzywym wazonie.

bruk

Zmarszczyła czółko, ona by pewnie nie weszła już do swojego łóżka, gdyby coś takiego jej się przytrafiło, no bo sory... - Nie powinieneś się tym zamartwiać, tylko opierdolić Corrie i Christophera, co oni, swoich łóżek nie mają?

kasztaniak

- No właśnie, powiedziałem im kilka słów, to się Christopher obraził i nie wiem..- no właśnie, nie chciał stracić kumpla, tym bardziej, że miał niewielu takich, którzy w stu procentach akceptowali jego odmienność.

bruk

- To chyba ty powinieneś się był obrazić, przecież to oni spali w twoim łóżku, a nie odwrotnie.. Hm, no ale na pewno nie będzie się na ciebie zbyt długo obrażał, wiesz jak to jest z Christopherem - uśmiechnęła się do Adama i poklepała go po ramionku, odstawiając swój plasikowy kubeczek z smufisem.

kasztaniak

- No, taką mam nadzieję - westchnął ciężko - pamiętasz, jak mówiłem ci o Martinie? Chyba jednak mnie nie lubi - i w sumie dlatego też było mu smutno.

bruk

- No co ty! - oburzyła się, bo sądziła, że ten cały Martin będzie idealną parą dla Adama, no ale najwidoczniej jednak nie.. - Dał ci to jakoś do zrozumienia? Jeju, przykro mi, Adam. Faceci to idioci...

kasztaniak

- No od tygodnia mieliśmy się umówić, a on zawsze ma jakiegoś dentyste, chorą babcię i w ogóle. A potem już się wcale nie odzywał. Czasem to wszystko jest takie skomplikowane, wiesz...? - westchnął ciężko i oparł łokcie na stole - może chociaż napiszę do Christophera.

bruk

- To pewnie nie jest dobrym facetem dla ciebie, wiesz. Skoro nie potrafi znaleźć nawet czasu. Napisz, on cię na pewno lubi. - No bo hej, zawsze jej się wydawało, że Christopher pasuje do Adama. Przecież oboje byli blondynami.. No tak, to zdecydowanie znak, że są dla siebie stworzeni. Mogłaby być druhną na ich ślubie..

kasztaniak

- Miejmy nadzieję - pokiwał głową, w sumie trochę obolałą - kiedy mamy jechać pod te namioty, co?

bruk

- Jakie namioty? Czemu ja o niczym nie wiem? - Zmarszczyła czółko. To pewnie wszystko przez to, że wcześnie wyszła wczoraj z imprezy, może powinna się trochę pomęczyć dlużej.

kasztaniak

- Nie wiesz nic? Jedziemy pod namioty, ale jeszcze nie wiadomo gdzie, nie wiadomo kiedy - pokiwał głową, bo on coś tam niby wiedział - ale ja nie wiem czy mam ochotę, Chris nie odpisuje.

bruk

- No hej, jasne, że masz ochotę, ale jeszcze o tym nie wiesz. Pewnie jeszcze śpi.. - stwierdziła. Nie chciała go dołować, mówiąc, z kim pewnie śpi.. I w czyim łóżku...

kasztaniak

- Mhm. Dobra, zmieńmy temat. Może pójdziemy do kina albo coś? Dawno nie byłem. Miejmy nadzieję, że klimatyzują sale...- poprawił nawet kołnierzyk swojego polo.

bruk

- Nooo, w taką pogodę to nie da się przebywać w pomieszczeniu bez klimatyzacji. Zwłaszcza w dużym i pełnym przepoconych ludzi pomieszczeniu. To znaczy chodźmy, Adam, zjadlabym popkorn.

kasztaniak

- To idziemy! - zaoferował jej swoje ramię i zacznę.