DACH

Gość

No więc, przyszli z Effy, a raczej Thomas zaciągnął ją tutaj za rączkę :3 Bo był to jego ukochany dach i w ogóle. Może nawet po drodze kupili bańki mydlane i teraz Thomas usiadł gdzieś tam, opierając się o jakiś komin czy cokolwiek, xd.

misio

-mam nadzieję, że nie wyjdzie z ciebie jakaś druga osobowość, będąca szalonym mordercą gwałcicielem i nie zepchniesz mnie z dachu, co? - zapytała, patrząc teraz w dół. widok był całkiem ładny, bo wylądowali na dachu miłej kamieniczki w wąskich, czy coś. bo nie sądzę, żeby udało im się wdrapać na dach wieżowca, chociaż to forum rpg, wszystko się może zdarzyć...

Gość

- Nie no co ty, nie masz się o co bać. - Uśmiechnął się, rozkoszując tym przyjemnym, majowym słońcem :3. - Jak myślisz, dowieźliby pizzę tutaj? - Zapytał. Bo na przykład w Scrubs dowozili pizzę na ławkę przed szpitalem.....

misio

-zawsze możemy sprawdzić - powiedziała, odwracając się do niego przez ramię. podniosła się i jakimś cudem nawet nie spadła z dachu, odsuwając teraz od krawędzi. usiadła obok thomasa i zgięła nogi w kolanach, obejmując je ramionami - jeśli masz numer, bo ja niestety nie posiadam zapisanego w telefonie.

Gość

Thomas miał numery telefonów całego świata, bo zapisywał każdy numer, który gdzieś zobaczył, święcie wierząc, że kiedyś na pewno się przyda. - Hm, no mam. - Wyjął telefon i szybciutko zamówił pizzę. - Jaką chcemy? - Zapytał jeszcze, odsuwając telefon od ucha i przykrywając ee dłonią, nie ucho, w sensie wiesz jak.

misio

-jakąs z krewetkami - odpowiedziała po chwili namysłu, ale nie jakiejś wyjątkowo długiej, żeby potem nie okazało się, że rachunek za telefon thomasa będzie większy niż za mieszkanie, czy coś - to znaczy chyba, że nie lubisz krewetek. ostatecznie możemy wziąć pół na pół, no wiesz - wyjaśniła, drapiąc się przez moment w łydkę, bo chyba jakaś komarzyca-suka ją ugryzła.

Gość

- Spoko, lubię krewetki. - Poinformował ją i zamówił właśnie taką pizzę. - Ta dziewczyna z pizzerni zaśmiała się, kiedy poprosiłem, żeby dowieźli ją (w sensie pizzę) na dach. Hm. - Wzruszył ramionami.

misio

-ale dowiezie? - zapytała, zabrawszy wcześniej bańki z ręki thomasa. odkręciła je i wbrew swojej wrodzonej niezdarności nawet ich nie wylała na siebie, thomasa ani też na ów dach, bo mogliby się poślizgnąć i spaść... [*]. Zrobiła kilka fajnych baniek, z czego jedna rozbiła się na nosie thomasa, powodując wybuch śmiechu effy - ojej.

Gość

- Hej! - Zawołał, szturchając ją lekko, ale nie tak, żeby spadła czy cokolwiek, conie. - Dowiozą, fajnie, nie? Chyba pokocham tę pizzernię. - Stwierdził, taki trochę rozmarzony...

misio

-myślę, że z wzajemnością - odpowiedziała nie wiem dlaczego tak i wyciągnęła się wygodniej oparta o wspomniany gdzieś wcześniej komin. słońce przyjemnie grzało i w ogóle było cudownie, gdyby jeszcze tylko thomas nie kochał katie tylko ją, poczułaby się jak bohaterka jakiejś głupiej komedii romantycznej, której wszystko się udaje i kończy happy endem. cudów nie ma, maleńka. napisałam duchów, ale w sumie też pasuje. zsunęła na nos duże okulary w kształcie serduszek w czerwonej plastikowej oprawce i uśmiechnęła się zadowolona - więc czekajmy.

Gość

- Hm, no, a tak właściwie co u ciebie? - Bo właśnie przypomniał sobie, że chyba się jej o to nie zapytał!!! Onie, i co teraz. Nieważne. Uśmiechnął się nawet całkiem miło, szukając po kieszeniach jakichś pieniędzy, bo zaraz przyjadą z pizzą i się okaże, że nie ma czym zapłacić, xd.

misio

-um, właściwie nic. naprawdę - odpowiedziała i próbowała stłumić ziewnięcie, ale jakoś jej nie wyszło. za krótko nią gram, żeby coś u niej było słychać!! niestety - a u ciebie? to znaczy poza tym, że zauroczyłeś się w katie - uśmiechnęła się, bo mimo wszystko to było całkiem urocze - rozmawiałeś z nią chociaż? - bo w zasadzie po thomasie można się było spodziewać wszystkiego.

Gość

- No wczoraj. - Poinformował ją. - U mnie generalnie dobrze, tak myślę. - Uśmiechnął się i zauważył dostawcę pizzy!!!!!!! Więc tym bardziej się ucieszył, może nawet odebrał tę pizzę i zapłacił mu, dając jakiś tam napiwek nawet....

misio

albo nie zapłacił tylko zepchnął dostawcę z dachu, żeby mieć pizzę za darmo, he he, witamy w rodzinie adamsów.
-mm, ale ładnie pachnie. chyba zdążyłam zgłodnieć - no nie dziwne, skoro nic od rana nie jadła. dobrze, że thomas ogarnął pomysł z pizzą, bo pewnie głodowałaby do wieczora, nie mając czas na takie błache sprawy jak jedzenie. cała effy. a potem matt na nią krzyczy za to....

Gość

- Mhm. - Pokiwał głową, odrywając, xd sobie jeden kawałek, który szybko przetransportował sobie do buzi, oczywiście nie mówiąc przy tym 'samolot leci' ani niczego podobnego, w końcu nie był małym dzieckiem. - Gorące, ała. - Stwierdził, kiedy już oparzył sobie język i w ogóle.

misio

dobrze, że z tego wszystkiego nie wyrzucił pizzy za siebie albo w effy, bo byłoby jej szkoda. znaczy i effy i pizzy, oczywiście.
-podmuchać? - zaoferowała swoją pomoc i nawet przysunęła się do niego kawałek. sama nie zdążyła jeszcze urwać sobie kawałka pizzy. to dobrze, przynajmniej ona uniknie poparzenia podniebienia, bo to nic przyjemnego.

Gość

- Nie no wiesz, dam sobie radę. - Stwierdził. Pewnie bał się, że Effy mu opluje pizzę, czy coś... Nieważne. Odgryzł kolejny kawałek, uprzednio oczywiście na niego dmuchając, swoją drogą właśnie mam ochotę na pizzę.

misio

no ja też. może nawet sobie zrobię. to znaczy mam tylko mrożoną, ale są całkiem niezłe :c.
-no dobra, huh - na szczęście się na niego nie obraziła za to brutalne odrzucenie pomocnej ręki. usiadła po turecku i wzięła jeden kawalek pizzy, skubiąc go teraz bez większego zapału. to znaczy lubiła pizzę i nawet miała na nią ochotę, ale nie zmieniało to faktu, że i tak miała pewne problemy z jedzeniem, o. właśnie do tego doszłam. oby thomas nie poskarżył się mattowi!! przestraszyła się.

Gość

Ja też mam tylko mrożoną, ale nie lubię :c
- Nie smakuje ci? - Zapytał, sam zajadając się teraz kolejnym już kawałkiem pizzy. Był cholernie głodny+uwielbiał pizzę, więc nie ma się czemu dziwić.

misio

-oh, nie. to znaczy smakuje - uśmiechnęła się i na dowód swoich słów ugryzła większy kawałek, żując go teraz nieporadnie - po prostu - nie dokończyła, bo nie bardzo miała ochotę zwierzać mu się ze swoich problemów. zaraz, wróć. ona przecież nie miała żadnych problemów. no i właśnie - przydałoby się coś do picia - mruknęła i teraz tak zwane mówisz-masz, wydobyła z torby butelkę peppera.

Gość

- Hm. - Wzruszył ramionami, bo nie do końca jej wierzył. Najwyżej zapyta potem Matta, czy Effy ma jakieś problemy z jedzeniem, w sensie anoreksję, bulimię czy jakiekolwiek inne zaburzenie, bo prawdę mówiąc trochę się martwił.

misio

-chcesz? - zapytała, kiedy już napiła się peppera, kocham peppera, a wycofali u mnie z piotra i pawła i nie wiem gdzie teraz mogę kupić :c - ej, poważnie wszystko jest pod kontrolą - zapewniła go, bo miał niewyraźną minę. pewnie nie wziął rutinoscorbin, czy coś. podsunęła mu butelkę i ugryzła kolejny kawałek pizzy.

Gość

Jako że nie lubił Peppera, pokręcił głową. Zresztą i tak nie chciało mu się pić. - Jesteś pewna? - Zapytał, bo wydawało mu się, że mówi tak tylko dlatego, aby nie wiem, nie martwił się czycoś.

misio

-pewna czego? - trochę udawała, że nie wie o co chodzi, bo nie był to temat na który chciała rozmawiać, siedząc na dachu. było zbyt przyjemnie, żeby teraz psuć to wszystko, o. zmarszczyła brwi i cofnęła rękę z butelką, zakręcając ją teraz i chowając z powrotem do torby.

Gość

- Dobra, nieważne. - Stwierdził i zjadł ostatni przeznaczony dla niego kawałek pizzy. - Hm, może już pójdziemy? Odprowadzę cię. - Zaproponował, bo nie mam już na niego wenki :c