Chelle i Ethan

Gość

wiec przyszli teraz pod drzwi w koncu, Chelle i Franz czy jak mu tam bylo i zaproponowala zeby wszedl, ale nie wiem, bo mnie pewnie potem nie bedzie.

dajesz

stanął przed drzwiami i zapukał kilka razy, a potem jeszcze zadzwonił, żeby mieć pewność iż michelle usłyszała, że już jest i czeka pod drzwiami! oparł się o framugę i jeździł palcem wskazującym po klamce ot tak z braku laku.

Gość

michelle wiec mu otworzyla, nawet calkiem schludnie jak na nia ubrana i w ogóle. usmiechnela sie teraz szeroko i pocalowala dżeja w policzek, by wpuscic go do srodka.
- jejku, dzej, ja tu umre, ethan mi nie pozwala nigdzie wychodzic bo w sobote nie wrocilam na noc.

dajesz

-więc faktycznie robisz za księżniczkę zamkniętą w wieży - rozejrzał się, wszedłszy do środka. nawet zamknął za sobą drzwi - tylko jakoś nie widzę tej cholernej wieży - mruknął pod nosem i spojrzał na nią, uśmiechając się kącikiem - właściwie gdzie zniknęłaś aż na całą noc, mała?

Gość

- bylam na imprezie z takim kolega ze szkoly, wiesz musze sobei tu kogos zapoznac i w ogole, a on mi ze wszystkiego robi jakies problemy jejku. mysli, ze jak juz ide na impreze to sie zaraz zaćpam - bo ona miala kiedys z tym problemy co mozna znaleźć w wizytowce - chcesz cos pic?

dajesz

-właściwie napiłbym się jakiegoś zimnego piwa, czy coś - odpowiedział, bo skoro już pyta to czemu ma sobie odmówić tego na co faktycznie ma ochotę. przynieś mi piwa, kobieto - hm - mruknął a propos zaćpania się, bo jako, że jacob trzymał się z ethanem, znał mroczny sekret chelle, tak więc wolal teraz nie komentować i niepotrzebnie jej nie denerwować, prawda? jeszcze wydrapałaby mu oczy, a przecież miał zostać słynnym fotografem. bez oczu byłoby mu raczej ciężko.

Gość

pokiwała teraz głową i przyniosła mu piwo w puszcze. sama opadła na kanapie po turecku i westchnęła głośno. niesamowicie głośno i niesamowicie ciężko!
- proszę bardzo. a co u ciebie, jacob? - zapytała i objęła się trochę ramionami, bo mieli z ethanem klimatyzacje to bylo zimno dosyc.

dajesz

póki co jedynie wzruszył ramionami, siadając obok niej na kanapie, bliżej niż dalej. objął ją jakgdyby, kładąc rękę na zagłówku kanapy, wiesz o co mi chodzi. otworzył piwo i spił to co chciało go zaatakowac, wyciekając.
-hm, spotkałem ines w kawiarni, trochę pogadaliśmy - zaczął luźno, przerywając co jakiś czas, żeby napić się piwa. po każdym łyku uśmiechał się zadowolony. widzisz, jak niewiele mu potrzeba do szcęścia? - dała mi wizytówkę do jakiejś jej znajomej, która ma ze mnie zrobić profesjonalnego fotografa - pochwalił się, bo jacob robi zdjęcia tak w ramach wyjaśnień.

Gość

- o lal - stwierdzila i pokiwala glowa entuzjastycznie, no bo cieszyla sie ze szczescia dzejkopa, napisalam endiego, jejku,xd - no w kazdym razie, nie wiem kto to jest ines, ale musi byc w porzadku. na weekend chyba pojade do londynu, troche tesknie za moimi znajomymi.

dajesz

-hm, pojadę z tobą. obiecałem scottowi, że wpadnę jak znajdę trochę wolnego czasu - prawda była taka, że scott miał gdzieś kiedy jacob odda mu jakieś płyty defałde, a po prostu był to pretekst, żeby zabrać się z chelle. może nawet ethan mu płacił za opiekę nad siostrą xd. no dobra, może jednak nie.

Gość

- no dobra, bedzie fajnie - ucieszya sie, bo nie wiedziala, ze to ma w sobie jakiś spisek. podniosla sie nawet teraz i westchnela glosno - nawet nie wiesz jak strasznie sie tutaj nudze. w londynie robilam co chcialam, a teraz jedyne co robie to siedze w domu, a jak raz na rok nie wroce na noc to juz wielka afera.

dajesz

-ethan po prostu się o ciebie martwi - odpowiedział zgodnie z prawdą, czochrając jej włosy - co jednak nie zmienia faktu, że przesadza - dodał pospiesznie, ale nadal brzmiało to naturalnie. nie mógł się wydać! czuł się jak spiskowiec, albo coś podobnego. jakby conajmniej planował atak na japończyków podczas wojny! hoho, za dużo gier komputerowych jacob - o tak, będzie fajnie.

Gość

- no dobrze, ale niech sie martwi mnie brutalnie okej? nie mam nawet swojego zycia. jedyna osoba z ktora moge gdziekolwiek wychodzic jestes ty. to znaczy nie zeby mi to przeszkadzalo, ale chcialabym miec jednak jakichs znajomych, rozumiesz - miala nadzieje, ze rozumial

dajesz

przybrał wielce urażoną minę i złapał się za serce. ale nie miał żadnego ataku, po prostu grał.
-oh nie, chelle, uraziłaś moje uczucia! - zawołał i przymknął oczy, które jednak po chwili otworzył i uśmiechnał się do niej szelmowsko całkiem - no dobra, możemy wyskoczyć na miasto i kogoś poznasz.

dajesz

a potem uznał, że jednak wcale nie chce z nią wychodzić i poszedł sam.

Gość

ethan teraz siedzial w salonie i ogladal jakis futbol, a michelle spala u siebie w pokoju, bo oni sa w cholere nudni!

Gość

przyszla wiec, ubrana w to, w co byla ubrana, patrz secik, i zapukala, ot.

Gość

od co!!!1 pozdro roberto,xd on teraz wstal i podszedl do drzwi by je otworzyc ostroznie bo nie otwieraly sie do mieszkania tylko na zewnatrz, a nie chcial jej zrobic krzywdy.
- no siemanko, wchodź - usmiechnal sie jednokacikowo i zgarnal buty michelle na bok, zeby sie amy przypadkiem nie zabila.

Gość

-czesc - odwzajemnila usmiech nieco szerzej niz ten jego jednokacikowy i weszla do mieszkania raczej cicho - co to za gruba sprawa z pilnowaniem siostry? - zapytala, wyciagajac szyje, rozgladajac sie generalnie, bardzo zaciekawiona.

Gość

- zaraz ci opowiem. rozgość się - powiedzial otwarcie i poszedl do kuchni. nalal im do szklanek soku jablkowego i przyniosl winogrona i to wszystko postawil na stole - wiec, co z tym szalikiem?

Gość

-nie miales zadnego szalika - wzruszyla ramionami siadajac na krzesle i przygladajac mu sie rozbawiona. w sumie ciekawa byla ze skoro trzyma swoja siostre nie wiadomo gdzie to czy teraz na przyklad ja zabije. kto wie. z psycholami to nikt nie wie wrecz.

Gość

- nie mialem? - zapytal, bo on nigdy nie przywiazuje uwagi do takich rzeczy, ale w takim razie sie ucieszyl, bo wtedy amy po prostu musiala chciec sie z nim spotkac, to hot generalnie - no, w kazdym razie, usiadź, amy - powiedzial, bo sam tez usiadl - moja siostra ma problemy z narkotykami, a w sobote nie wrocila na noc, a jest tu po to zebym jej pilnowal wiec wiesz.

Gość

-hej, to jak w tym filmie o whitney houston czy kims takim. z tym ochroniarzem. obys nie mial romansu z siostra! - usmiechnela sie, bo dzisiaj jest mila i przysunela blizej krzeselko, opierajac lokcie na stole i splatajac dlonie tez. - ladnie tu macie. dlugo tu jestescie?

Gość

- ja od początku roku akademickiego, a michelle od niedawna. teraz śpi, wiec przynajmniej sie nie awanturuje, bo generalnie to mnie nienawidzi - wzruszył ramionami teraz i popił sobie soczku - przezylas niedziele, amy? to znaczy po szalonej sobocie i te sprawy - rozesmial sie nawet.

Gość

-jasne, na szczescie nie miewam tych wszystkich kacy i w ogole, szczesciara ze mnie, tak, wiem - roejrzala sie znowu, bo jeszcze kuchni nie oblukala dobrze, byla raczej ciekawska - i jak wam sie podoba? ja w sumie niedawno tez tu jestem, hm.